Iskra Zgłobień 5:2 Albatros Szufnarowa (4:1)
1:1 - Paweł Petka (indywidualna akcja)
4:2 - Jakub Gabor (strzał z ok. 5m po zamieszaniu w polu karnym)
Patrząc na wynik meczu tytuł wydaje się absurdalny. Bo jak to, postraszony skoro skończyło się 5:2,a do połowy wynik brzmiał 4:1? Końcowy wynik często bywa mylący i tak było tym razem.
Więcej w rozwinięciu
Gospodarze spotkanie mogli rozpocząć w wymarzony sposób. W niecałą minutę po pierwszym gwizdku sam na sam z bramkarzem znalazł się K. Ostrowski, ale strzelił bardzo lekko i Czech bez problemu złapał piłkę. Niestety co się odwlecze to nie uciecze i 10 minut później lider prowadził 1:0. Rzut wolny spod bocznej linii wykonywał Bereś. Piłka po jego uderzeniu przeleciała przez pole karne i wpadła do siatki ku zaskoczeniu całej linii obrony Albatrosa. Ku zaskoczeniu miejscowych kibiców prowadzenie Iskry nie trwało za długo. W 16 minucie Paweł Petka odebrał piłkę obrońcom gospodarzy i z zimną krwią trafił do siatki. 120 sekund później Iskra potwierdziła, że znakomicie egzekwuje stałe fragmenty gry. Około 20 metrów przed bramką rzut wolny wykonywał Gajdek. Uderzył płasko, pika po koźle uderzyła w słupek i wpadła do bramki. Powrót na prowadzenie pozwolił nieco uspokoić grę miejscowym, którzy przejęli inicjatywę. Chwilę później mogli prowadzić 3:1 ponieważ arbiter podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym Albatrosa, ale potężny strzał przeleciał nad poprzeczką. Gracze z Szufnarowej starali się odpowiadać na ataki lidera, ale brakowało im zdecydowanie szczęścia i wykończenia. Niestety nie brakowało tego zawodnikom ze Zgłobnia. Ci, wykorzystując błąd obrońcy podwyższyli prowadzenie po ładnym woleju. Ostatniego gola w pierwszej połowie zdobył Nerc, który przy odrobinie szczęścia - piłka odbiła się od obrońcy- ustalił wynik na 4:1.
Druga część meczu to zdecydowanie wyrównane widowisko. Obie ekipy miały kilka znakomitych okazji do zmiany rezultatu, ale udało im się to tylko dwukrotnie. Pierwsi zrobili to przyjezdni, którzy w zamieszaniu pod bramką Surowca wbili piłkę do siatki, a dokładnie zrobił to Jakub Gabor. Tuż po tym Albatros mógł zdobyć kontaktowego gola, ale podobnie jak w pierwszej połowie brakowało szczęścia i wykończenia. Raz piłka uderzyła w słupek,a niewiele później piłka z ok. poleciała parę cm nad poprzeczką. Niestety zamiast trafienia na 4:3, gospodarze podwyższyli prowadzenie. Ładną akcją popisał się M. Ostrowski, który posłał płaską piłkę w pole karne,a tam do pustej bramki trafił Kościak. Wcześniej gospodarze mieli kilka bardzo dobrych okazji, ale dzień konia miał Czech, który bronił praktycznie wszystko co mógł. Na sam koniec spotkania mieliśmy nieprzyjemny akcent. Po oczywistym faulu pomocnika Szufnarowej, nerwy puściły Beresiowi i arbiter był zmuszony pokazać mu czerwień.
Post scriptum
O ile w zeszłym tygodniu narzekałem na postawę trójki arbitrów, o tyle w tym zdecydowanie należą im się słowa pochwały. Momentami na boisku bywało naprawdę ostro, zawodnicy nie odstawiali nóg, ale wszystko to działo się pod kontrolą sędziów. W zasadzie można to podsumować tak- bardzo dobra robota. Oby takich więcej.