- autor: kudy09, 2015-04-12 17:42
-
Albatros Szufnarowa 1:1 Start Lubenia (0:1)
1:1 - Dawid Włodyka (głową z ok. 5 metrów)
Patrząc na wynik można wnioskować, że znów Albatros u siebie ledwie zremisował. Tyle, że w tym stwierdzeniu byłaby tylko połowa prawdy. Dość napisać, że gospodarze kończyli mecz w 10, a wyrównujące trafienie padło dosłownie na minutę przed końcowym gwizdkiem. Zdobyty w takich okolicznościach punkt smakuje równie dobrze co wygrana. W dodatku potwierdził fakt znany od dawna - Albatros nigdy nie odpuszcza.
Więcej w rozwinięciu
Podobnie jak jesienią to Start od pierwszego gwizdka ruszył na rywala. Przyjezdni praktycznie non stop gościli na połowie szufnarowskiej drużyny, szukając różnych sposobów aby trafić do siatki. Robili to na tyle nieudolnie, że przez pierwsze kilkanaście minut Czech w zasadzie nie musiał interweniować. Jednak w 20 minucie dopisało im mnóstwo szczęścia. Najpierw otrzymali karnego z kapelusza po rzekomym faulu Sikory. Nie wykorzystali go bowiem Czech wyczuł wykonawcę jedenastki. Niestety odbił piłkę wprost pod nogi strzelającego, który tym razem się nie pomylił. Strata gola w zasadzie nie zmieniła obrazu gry i to przyjezdni przeważali. Gospodarze mimo wszystko próbowali swoich szans i jedna z nich mogła się zakończyć sukcesem. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bardzo dobrą okazję miał Sikora, ale jego strzał nie trafił do siatki.
Drugie 45 minut to przede wszystkim mnóstwo emocji. Tak pozytywnych jak i negatywnych, ale po kolei. Po pierwsze goście już tak nie dominowali i Albatros zaczął dochodzić do coraz groźniejszych sytuacji, których niestety nie potrafił wykorzystywać. Zdecydowanie brakowało szczęścia i postawienia przysłowiowej kropki nad i. Doskonałym przykładem był zmarnowany rzut karny, który został podyktowany za zagranie ręką obrońcy Startu. Co ciekawe, w zasadzie to samo można napisać o gościach, którzy od 67 minuty grali z przewagą jednego zawodnika bowiem za 2 żółte kartki z boiska wyleciał Krzysztof Drygaś. Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji zawodnikom z Lubeni nie pozostawało nic innego jak dowiezienie korzystnego wyniku do końca i zaksięgowania 3 punktów. Na ich nieszczęście poniosła ich trochę ambicja i w jednej z ostatnich akcji meczu stracili prowadzenie. Grzegorz Furtek z ok. 30 metrów dośrodkował w pole karne, a tam głową z ok. 5 metrów piłkę do siatki skierował Dawid Włodyka. Niewiele później zabrzmiał ostatni gwizdek arbitra i obie drużyny podzieliły się punktami.
Niestety znów oddzielny akapit należy poświęcić arbitrom. Ich niekoniecznie dobre decyzje, brak zdecydowania i wskazywanie/odgwizdywanie wolnych/spalonych na "krzyk"doprowadziły do takiej,a nie innej atmosfery wśród kibiców i samych zawodników. Oczywistą rzeczą jest, że B klasa to poligon doświadczalny dla sędziów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym zawodem, ale trzeba mieć świadomość, że arbiter musi być pewny siebie i nie pozwolić rządzić graczom ponieważ może się to skończyć bardzo źle.