Albatros Szufnarowa 2:2 Czarni Czudec (2:0)
1:0 - Krzysztof Zimny ( z ok. 5m po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Petki)
2:0 - Grzegorz Drygaś (rzut karny po faulu na Kamilu Mikuszewskim)
Co to był za mecz! Zwroty akcji,kontrowersje,niestrzelone karne,pomyłki sędziowskie i jeszcze ta atmosfera na trybunach. Po prostu działo się niemało. W dodatku Albatros w końcu zdobył punkt na swoim terenie choć przy odrobinie szczęścia mógł nawet wygrać, zwłaszcza że do połowy prowadził 2:0.
Więcej o meczu w rozwinięciu
Goście uzyskali przewagę w zasadzie od pierwszego gwizdka arbitra. Młody czudecki zespół ruszył na gospodarzy z wielkim impetem próbując ich stłamsić i szybko strzelić gola. Jednak, jak to czasami bywa gdy się za bardzo chce to nic nie wychodzi. Dość napisać, że jeden z zawodników Czarnych mając praktycznie pustą bramkę przed sobą uderzając z 5 metrów, przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. W kolejnej z sytuacji, znakomicie piłkę z linii bramkowej wybijali Sikora i Mikuszewski lub też dobrze interweniował Czech, który miał "dzień konia". Przy takiej przewadze gości wydawało się, że tylko kwestią czasu jest kiedy obejmą prowadzenie. Jednak rzeczywistość lubi zaskakiwać czego potwierdzenie mieliśmy w tej połowie. Najpierw dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego Pawła Petki wykorzystał Zimny trafiając z bliskiej odległości, a dosłownie 3 minuty później mieliśmy już 2:0 dla Albatrosa. Tym razem arbiter podyktował karnego za faul na Kamilu Mikuszewskim, którego na gola pewnym strzałem zamienił Grzegorz Drygaś. Czarni wydawali się być zdziwieni takim obrotem spraw bo przecież to oni przeważali i powinni prowadzić. Stąd też, reszta ich poczynań w pierwszych 45 minutach była dość nieskładna, a to miejscowi chcieli jeszcze podwyższyć prowadzenie. Jednak do końca połowy wynik nie uległ zmianie i Albatros w końcu, znajdował się w dobrej sytuacji u siebie
Druga część spotkania zaczęła się niemalże identycznie bowiem goście znów ruszyli od początku na bramkę Czecha, ale wciąż brakowało im wykończenia. Gospodarze natomiast uważali aby nie stracić gola, który mógł wlać nadzieje w serca Czarnych. Niestety napór gości poskutkował tym, że po faulu pomocnika Albatrosa w polu karnym sędzia wskazał na 11 metr. Przyjezdni mieli więc, znakomitą okazję aby zdobyć kontaktowe trafienie. Na ich nieszczęście, drużyna z Szufnarowej ma w swych szeregach specjalistę od obrony rzutów karnych i z pojedynku bramkarz Albatrosa - zawodnik Czarnych zwycięsko wyszedł ten pierwszy bardzo dobrze wybijając piłkę do boku. Niestety, co się odwlecze to nie uciecze i po paru minutach goście w końcu dopięli swego zdobywając gola po rzucie wolnym. W dodatku chwilę później w jednej z heroicznych obron kontuzji doznał Piotr Petka i niezbędna była zmiana w formacji defensywnej, a w meczu takim jak ten, każde naruszenie składu obrony, mimo wszystko, powoduje zamieszanie w jej szeregach. Wynik 2:1 spowodował, że Czudec "poczuł krew" i rzucił wszystkie siły aby wywieźć z Szufnarowej nawet komplet punktów. Jego ataki przybrały na intensywności, a gospodarzom zostało w zasadzie liczenie na kontry. Mnożyły się faule i błędy, a do końca spotkania pozostało kilkanaście minut, więc wszystko się mogło zdarzyć. Tak też było gdyż kibice otrzymali sporą dawkę emocji. Najpierw po stracie piłki w ataku przez napastnika Albatrosa, Czarni przeprowadzili ekspresową kontrę i wyrównali. Gol ten padł w okolicznościach co najmniej nie fair play bowiem na środku boiska leżał Paweł Petka, który prawdopodobnie wcześniej został sfaulowany przez obrońcę gości. Nie minęły 2 minuty, a sędzia znów wskazał na wapno po rzekomym faulu Szymańskiego. Jednak i tym razem fantastycznie spisał się Czech, który do końca wyczekał strzelca i nawet nie musiał się ruszać ze środka bramki. Był to już 5 (!) karny obroniony przez bramkarza Albatrosa w tej rundzie. Kilkadziesiąt sekund później wydawało się, że boisko w Szufnarowej zostanie zaczarowane. Po wrzutce w pole karne gospodarzy jeden z gości trafił do bramki i w szeregach Czarnych wybuchła radość. Ku ich niezadowoleniu arbiter nie wskazał na środek, a nakazał rozpoczęcie gry od rzutu wolnego. Okazało się, że gracz Czarnych pomagał sobie, przy tym trafieniu, ręką. Gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie zmianie o szybsze bicie serca wszystkich na stadionie przyprawił Jakub Dyka. Dostał bardzo dobre podanie od Dawida Dzioka i z dość ostrego kąta zdecydował się na uderzenie. Niestety piłka zamiast do sieci trafiła tuż obok niej ocierając się o słupek bramki. Niewiele później sędzia zagwizdał po raz ostatni i pierwszy punkt został w Szufnarowej.